Info

avatar Z uwagi na brak czasu blog przyjmuje formę dzienniczka treningowego który prowadzi barblasz z miasteczka Szczecin - Warzymice, Świeradów . Mam przejechane 34088.19 kilometrów w tym 8421.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barblasz.bikestats.pl






  • DST 56.24km
  • Teren 56.24km
  • Czas 03:22
  • VAVG 16.70km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • HRmax 195 ( 96%)
  • HRavg 176 ( 86%)
  • Podjazdy 1436m
  • Sprzęt MTB Full
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

BM Szklarska Poręba

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 7

W końcu maraton na który mogłem pojechać w kapciach:-) Pospałem jak człowiek do 7:30, śniadanko w domu i o 9 stawiłem się w Szklarskiej u Daniela gdzie był temowy punkt zbiorczy . Tam kawki, srwaki, pogauchy, oczekiwanie na spóźnialskich i parę minut po 10 ruszamy w kierunku startu . Było nas dziesiątka, więc fajnie wyglądało jak lecieliśmy taką jednolitą grupą na start. Tam rozgrzewka , tradycyjna spotkanie z Marcinem , i ustawianko w sektorze. Procedura przed startowa żel, odkręcanie pozostałych , muza w uszy , a tam przesuwają start o 15 min - lipa , wylazłem więc z sektora i poszedłem jeszcze kręcić . Po powrocie nie zmieściłem się już do sektora i ustawiłem się za bramką byłem ostatnim zawodnikiem w 1. Swoją drogą sektor 1 , jest dla mnie udręką . Jestem za cieńki w uszach żeby chociaż utrzymać koło takim zawodnikom jak Czarnota czy Zoń, więc staje grzecznie na końcu , a niestety mój czas liczony jest od startu całej grupy a nie jak w przypadku pozostałych sektorów w momencie przejazdu przez linie startu - nic takie życie:-) Dobra start . Od razu 200 - 300 metrów podjazdu pod puchatka, ruszam w miarę spokojnie ale mimo wszystko udaje mi się przejść kilku zawodników bo rozpoczyna się szybki 3-4 km szutrowy zjazd , tam ogień , aczkolwiek kórz i duże natężenie zawodników utrudniają wyprzedzanie . Później zaczynają się podjazdy , postanawiam jechać swoje, nie jestem specjalnie wyprzedzane więc psycha działa jak trzeba , ale jedzie mi się ciężko , tym bardziej że okazuje się że objezdżając trasę z Danielem wycieliśmy 5 km podjazd , moja mina na widok tego odcinak - bezcenna:-) prawda jest taka że przez 1,5 h mocno walczyłem ze sobą , jechało mi się źle , po głowie chodziły myśli co tu zrobić aby się wycofać może jakiś defekt się trafi??, a tu nawet gumy nie można złapać aby odpocząć ,co za pech:)Nic,przetrwałem i zacząłem się rozkręcać , mam jakoś tak że pierwsza godzina , półtorej walczę potem zaczynam jechać. W między czasie zaliczam jeszcze glebę na płaskim pijąc, delikatne obtarcie ale przekrzywione siodło , staje poprawiam i mimo wszystko podnoszę je delikatnie do góry ,czuje zmianę pozycji ale postanawiam się z tym nie pierdolić tylko jadę dalej. Zaczynają się interwałowe odcinki - lubię to !!! Na zjazdach zapiedzielam jak głupi nikt mnie nie łyknął na zadnym zjeździe a ja dojeżdżałem masę ludzi którzy uciekali mi na podjazdach . na całej trasie schodzę tylko jeden odcinek ten który wiedziałem że będę butował już przed startem . Ludzie w tym miejscu podnoszą się na duchu że na BA , Kaiser też go butował . Dobra , końcówka , zaczyna gonić czuje się nie źle , długie szutrowe odcinki , moja masa i km na szosie pomagają , co prawda pojawiają się delikatne skurcze ale mam je w dupie . Na 7 km przed kreską mój mały dramat , łapie mnie taki skurcz że schodzę z roweru, zaczynam krzyczeć i wyginać się jak głupi ale qrestwo nie chce przejść , ktoś z nadjeżdżających rzuca mi magnez w szocie po 5 minutach skurcze mijają i zaczynam jechać dalej , gonie , dochodzę mojego wybawce (okazuje się to koleżka z nowej soli , razem przejechaliśmy prawie cały Wrocław, w Bielawie mnie zmiażdżył ),dziękuje on na to - zapierdalaj chłopie, więc poginam sowje . Tablica 3km do mety , podkęcam , słyszę dźwięk motocykla który mnie po chwili wyprzedza , giga , qrwa nie dam się złapać , Daję ile mogę i udaje mi się przyjechać minutę przed Czarnotą - tyle że on jechał GIGA :) Na mecie padam na pysk . Żona wlewa we mnie izotoniki i wodę , serwuje owoce . Od momentu skurczy jechałem już na sucho . Po chwili odżywam .
Wyniki :
Mega open 114/437
Mega M2 35/86
Jaj nie urywa ale tragedii też nie ma...bardziej na plus niż na minus

-Gdyby nie skurcze i 1 sektor była by 1 seta bo czas z garniak 3,15, trudno tak jest sport
- z tą wagą to w górskich maratonach 70-100 miejsce to maks co mogę ugrać , mam nadzieje że po redukcji w zimie w przyszłym roku będę czół się lepiej w górach,
- nie wiem co jest z początkami wyścigów , zawsze ujowo się czuję ,
- zjazd to jest to gdzie jeżdżę jak trzeba, kolejny ścig gdzie dużo zyskiwałem ,
- skurcze pierwszy raz w życiu tak mnie zgieło, magnez w szotach już zamówiony , choć myślę że przyczyniło się do tego za wysoko ustawione siodło na mecie sprawdziłem że jest 2cm wyżej niż normalnie
- modyfikacja kalendarza : jadę w tym sezonie jeszcze świeradów i polanicę , może świno na szosie jak będę w szczcinie, a klasyk w jeleniej pod dużym znakiem zapytania - nie wiem jak praca , i trochę boję się tych rund do okoła piechowic :) decyzja będzie mocno spontaniczna

Po zawodach teamowy grill , potem następny rodzinny ...
Regeneracja :

Kategoria WyŚcigi MTB, MTB



Komentarze
barblasz
| 18:11 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj Lwówek to lokalny standarcik , fajny nie pasteryzowany , można kupić w szczecinie w 1001 piw , mają cały asortyment :)
James77
| 16:31 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj Byłem w tym czasie obok w Karpaczu, może gdybym wiedział, że starujesz to przyjechałbym pokibicować. :)
A Zamkowe albo Lwówek piłeś (moje odkrycie urlopu)?
:D
birdas
| 08:34 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj To w M3 jeszcze się spotkamy :)
Odnośnie magnezu i skurczy to niedawno sporo o tym czytałem (nie pamiętam gdzie na ten temat była prowadzona dyskusja) i pojawiało się dużo linków do badań i eksperymentów na grupach osób i testowaniu ich podatności na skurcze. Było tam też o magnezie. Skurcze są objawem niedoboru organizmu w magnez (w jakimś tam %) ale z kolei wypicie fiolki MAG B6 i "ozdrowienie" jest z punktu widzenia badań totalnym absurdem. Chłonność magnezu przez organizm jest minimalna.
Gdybyś w opisanej przez siebie sytuacji, czyli odczekaniu tych 5-ciu minut bez zażycia magnezu pojechał dalej to efekt byłby identyczny jak z jego wypiciem. Nic to nie pomaga, nie zmienia z wyjątkiem zmiany w Twojej psychice, że to pomaga. Tak samo działa większość zażywanych przez nas odżywek - pomaga bo tego od nich oczekujemy, podczas gdy z punktu widzenia medycznego w naszych organizmach niewiele się zmieniło. One nie dodają sił a jedynie pomagają wydobyć lub zmotywować organizm do większego wysiłku ... i nic poza tym.
barblasz
| 05:51 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj Marcinie - stanąłem na jednym bufecie , ale był to bardzo krótki pit stop , jak już jeżdżę z bukłakiem to staram się eliminować postoje bo to strata czasu chyba że jadę z zgaszonymi lampami i bufet to to wtedy taki punkt reanimacyjny :) w M2, jeszcze rok potem wio do M3,
Tomku potem co ostanio przeżyłem ze skurczami magnes będzie u mnie na podstawowym wyposażeniu:)
birdas
| 21:10 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj Bartek zatrzymywałeś się na jakiś bufetach ?
Za ile lat wskoczysz w M3 ?
Tomq74
| 12:12 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj Gratulacje nie jest źle. M2 to grupa śmierci i trzeba mieć dystans do dystansu i wyniku. Mag B6 we fiolce polecam. Przed startem jedna i w razie ataku rezerwa w kieszeni i z kilka minut jesteś nówka...
Danielo
| 20:47 niedziela, 18 sierpnia 2013 | linkuj Nie no ale emocje, MTB ma swój klimat, poczułem tego trochę czytając ;)
Bartek graty, nie chciałbym z Tobą gdzieś tam zjeżdżać ;) Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!