Info

avatar Z uwagi na brak czasu blog przyjmuje formę dzienniczka treningowego który prowadzi barblasz z miasteczka Szczecin - Warzymice, Świeradów . Mam przejechane 34088.19 kilometrów w tym 8421.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barblasz.bikestats.pl






  • DST 42.58km
  • Teren 42.58km
  • Czas 03:10
  • VAVG 13.45km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • HRmax 191 ( 93%)
  • HRavg 177 ( 86%)
  • Podjazdy 1616m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

BM Myslenice

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 6

No to trafił się w końcu ścig w którym wszystko było na nie :( Zaczeło się od samego wyjazdu spod domu . Jechaliśmy do Rabki (tam mielismy spanie ) koszmarnie długo , najpierw wypadek na Bielanach we Wrocku - jedna godzina stania , 50 km następny  następne 40 min - masakra . Dojazd na miejsce szama i spać . Rano kuple namówili mnie abym podmienił klocki bo jak będzie błoto to lipa ,  miałem dwa komplety ale okazało się że średnio pasują (okazało się że jeden tłok nie pracuje) , po 30 minutach walki olałem temat , Mówię , nie będę nic zmieniał przed ścigiem dadzą  radę . Dojazd na start a tam znowu zacząłem wydziwiać , chciałem przetestować przed BA parę rozwiązań przed startowych które miały mi pomóc - raczej przeszkodziły - dobrze że teraz . Ruszyliśmy , standardowo trzech z teamu z ostaniego rzędu 2 sektora , i było normalnie wyprzedzanko, przebijanie do przodu  - tyle że tylko  przez pierwsze 5 minut jechaliśmy razem ,  ja już wtedy poczułem że to nie będzie mój dzień , krzyknąłem do chłopaków aby jechali . No i się zaczęła się moja walka z samym sobą, po prostu spływałem , szło ciężko jak cholera , każdy metr podjazdu sprawiał bi ból a nie przyjemność jak to ostatnio bywało , miałem wrażenie że jestem cały czas wyprzedzany , po 20 minutach jazdy miałem ochotę pierdolnąć rower w krzaki i położyć się na trawie , wyprzedzali mnie jak chcieli , ja nawet nie próbowałem łapć tempa innych tylko mieliłem swoje , przetrwałem pierwszy podjazd kawałek wypłaszczenia , myślę może dojde do siebie jak to często bywało ,  niestety nie odżyłem , drugi podjazd mnie zabił 5km - 500 metrów przewyższenia, to była walka , ludzie stawali , padali dosłownie , ja się mocno zagiąłem ale to było wszystko , miałem dość , to był 20 km a ja miałem klocka w pionie i wszystkiego dość . Postanowiłem tylko przetrwać , odpuszczałem na zjazdach , nie ryzykowałem , nie wyprzedzałem jechałem za innymi w rządku jak ten baran prowadzony na rzeż(nie nawidzę tego) , na podjazdach mimo że najgorsze było za mną i zaczeły się takie jak lubię - długie ale nie aż takie sztywne - nie miałem siły ani chęci podkręcać  ,  ,  stawałem na bufetach (nigdy tego nie robie) - bananek , pomarańczka , izo, woda bajerka z Paniami - full opcja :) czułem się jak taki piknik , no nic w końcu dojechałem grupę z którą tasowałem się do samego końca , onie mi odjeżdżali na podjazdach ja ich kasowałem na zjazdach , jechałem totalnie asekuracyjnie mysląc jak to będzie na BA ??? na na 37 km zebrałem się , wiedząc, że tuż tuż zjazdy do mety i im odjechałem aby być pierwszy na zjeździe i  tu w końcu poszedł ogień , następny z "mojej" grupy złapał do mnie na 4 ostanich km w doł prawie 3 minuty - kolejny przykład że samym zjazdem nie wygrasz ale możesz wszystko przegrać .  No w końcu meta , chyba najbardziej się cieszyłem z widoku bramiki z napisem META w tym roku ;) 
Podsumowując , jakaś masakra to była , 1600 metrów w górę na 42 km - jak dla mnie rzeźnia - totalna , pierwszy raz jechałem pod takie ściany , długie i strome jak skóryw... u nas nie ma takich podjazdów , moim zdaniem Petrovka czy Katorga to pikuś  , z tą wagą to był tylko ból , nie mam szans powalczyć, ale dzięki temu złapałem kopa aby dalej walczyć i pracować nad sobą bo już zaczynało być za pysznie a tu się trafił zimny prysznic . Na pewno tam wrócę po póki co przegrałem z Myślenicami. Uważam że w zeszłym roku po prostu bym się wycofał a tu mimo gównianej jazdy wyniki wyszły na 3 a z samej jazdy  wychodziła pała jak nic .
Open 109/382
M2 36/ 72
Na mecie dowiaduje się że chłopaki ode mnie pojechali super ścig Daniel  kosmos - 13 open ma chłopak moc i możliwości na TOP10 regularnie  ,  objechał kilku zawodników z TOPu ,super się cieszyłem ,  dwóch w TOP 50 , dwóch za mną . 
Teraz rege i od czwartku BA , mimo wszytsko jestem spokojny , znam teren i wiem że tu nie będzie aż takich ścian z którymi póki co przegrywam ...Taka lekcja pokory się przyda ....
Widać ból od samego poczatku :)




Kategoria WyŚcigi MTB, MTB



Komentarze
birdas
| 21:11 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj Gratulacje Bartek. Wynik pkt taki sobie, ale pojechałeś, a to najważniejsze. Do zobaczenia za 2 dni :)
zorro
| 20:34 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj W sumie to racja, że lepsze podjazdy niż błoto. Ja właśnie mam rower w serwisie przez Wałbrzyskie bagno i 300zł pójdzie.
adhed
| 14:03 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj Gratulacje za dotrwanie do końca! Teraz byłem na weekend w Brennej, w Beskidzie Śląskim i to są jednak zupełnie inne góry niż te w naszej okolicy. Tak jak mówisz - mnóstwo sztywnych, także długich podjazdów, pełno ścianek, jeździ się bardzo ciężko. Sudety pod rower są jednak wg mnie przyjemniejsze - na pewno jeśli chcemy jeździć długie trasy, a nie tylko wpychać i zjeżdżać :)
Tomq74
| 10:48 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj Gratulacje. Nie ma tragedii. Lepsze podjazdy ściany niż błoto po osie. Powodzenia na BA.
k4r3l
| 10:05 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj O, to by były moje ulubione warunki :)) Za rok może się skuszę na BM w Myślenicach :) Najważniejsze, że była walka i nie odpuściłeś! :)
zorro
| 23:01 niedziela, 29 czerwca 2014 | linkuj Dobrze, że tam nie pojechałem. Gratuluje skopania sobie porządnie tyłka... Co nie zabiło, wzmocni na BA.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!