Info

avatar Z uwagi na brak czasu blog przyjmuje formę dzienniczka treningowego który prowadzi barblasz z miasteczka Szczecin - Warzymice, Świeradów . Mam przejechane 34088.19 kilometrów w tym 8421.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.94 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barblasz.bikestats.pl






  • DST 58.72km
  • Teren 58.72km
  • Czas 04:15
  • VAVG 13.82km/h
  • VMAX 67.20km/h
  • HRmax 185 ( 90%)
  • HRavg 164 ( 80%)
  • Podjazdy 2229m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

BA etap III

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 07.07.2014 | Komentarze 1

III etap zwany królewski , jak wstałem czułem się mega dobrze, nie chciałem zapeszyć ale w drugim dniu odżyłem, poczułem moc i czułem się tak jak w wałbrzychu , podjeżdżanie sprawiało mi w końcu przyjemność a nie ból .  Pakiet regeneracyjny od enervita w który zaopatrzył nas sponsor robił robotę , było wszystko galarety , białka , jakiś syf zaraz po wyścigu który kazał mi pić Daniel - mało po tym  nie żygałem ale piłem ;) - a żeli i batonów no limit :) wielki dzięks Mitsubishi Materials !!! Z racji moich zdrowotnych historii na co dzień nie biorę nawet BCAA , ale tu zrobiłem wyjątek - lekarz dał zielone światło na te 4 dni "koksowania" :) 
Ruszyliśmy ,  pierwsze 3 km cały peleton za samochodem , to był najprzyjemniejszy moment etapu , potem pierwszy podjazd i ogień , jadę mocno, wyprzedzam , czuję się tak jak rano , jest moc , to jest trzeci etap nie ma co, trzeba jechać , tętno co prawda pokazuje liche parametry ale na zmeczeniu tak  jest , podjazd, zjazd , idzie słabo  bo w grupie , część ludzi słabo zjeżdża ale jedziemy to najważniejsze, mijam koleżankę z Teamu Ehrle , dziewczyna podjeżdża jak szalona, ma poteżne kopyto   ale na zjazdach traci gigantycznie ,  no nic , kawałek szutru i dzida do lasu singiel do góry , grzecznie w rządku ,  tu koleżanka z ehrle mnie kasuje i odjeżdża , zaczyna się co najlepsze , miałem profil etapu na ramie i każdy ze szczytów numerowałem w głowie , na ten naliczyłem 8 z czego pierwsze 4 to długie kilery , praktycznie na dwa mosty cały czas góra z krótkimi zjazdami , tam bufet stadard tankowanie jedzenie, w końcu etap długi , ( na maratonach normalnie nie staje  na bufetach to jednak etapówka i olanie tematu zarcia czy picia to samobój więc stawałem na 80% bufetów, mój kupel z Teamu, Miras przyznał że zlekceważył  temat podczas II etapu i płacił za to do końca ) zjazd i  "4" do zrobienia do karpacza , tam wjeżdżamy  na teren tegorocznego golonkowego maratonu , wiem gdzie jestem , co mnie czeka odcinek singli , wszystko na sile , czuje się git , chce pokasować co mogę bo wiedząc jak zjeżdżają che mieć luz , udaję się to ,ale  na zjeździe  i tak dochodzę i wyprzedzam masę ludzi , mijam miejsce gdzie się kleiłem na karpaczu , trochę z pokorą odpuszczam aby nie przegiąć , ale jazda po tych TV idzie mi super , wydaja się dużo mniejsze niż miesiąc wcześniej , dalej jazda i drugi zjazd który o golony był mega teraz zostaje , zrównany przez lesników i ogranicza się do  ostrzejszej końcówki , tak trzeba było tylko uważać na gałęzie i turystów , na końcówce dopadam Martę z Ehrle ,  ale  myślę że mnie zaraz skasuje bo zaczynają się podjazdy , nie dochodzi , jadę mozolnie pod ściankę , patrze na profil mówię sobie , parę hop ,  no i "8" na deser , jadę  swoje dalej czuje się git , sam się do siebie śmieje, gdzie mogę jadę , były chyba ze 3 podjazdy gdzie końcówki  butuje ,ale  nie odpuściłem żadnego bez walki  , w pewnym momęcie przejazd/właściwie przejście przez rzekę , wchodzę do niej po kolana chłodzę się , oblewam wodą , to była jednak najlepsza część etapu , dalej do bufetu numer 3 , tam staje , dużo pije i jem , obsługa sprawdza mi camela mówi że mam 1/3  mówie nie lej , jadę dalej .  Trans trwa dalej  , wpadam na zjazd chyba przed jagniątkowem, kamole, jakieś wycieczki, ja petarda , dojazd do mostu 90 stopni w lewo i gleba przez kierę :) tuz przy aucie orga , pierwsza myśl czy sprzęt cały , patrzę zacisk styłu puścił , ale reszta wygląda ok , staje z boku spinam bikea i jadę nikt mnie nie dochodzi , dojeżdżam , do miejsca w którym jechaliśmy 1 dnia , ma z czego dokręcić , przchodzę na ostatnim dłużśzym podjeździe 4 , dalej zjazd kolejnych dwóch  i końcówka którą 90% butuje , mimo wszystko przechodze dosłownie 2 osoby z fun co działa motywująco , widzę na kamieniu Daniela z Kasią , wiem ze to końcówka podbiegam gość za mną rzuca qrwami , Daniel do niego nie qrwuj i tak go nie dogonisz ;)  300 metrów do mety i na pełnym gazi wjeżdżam . Super etap , czuje się  świtanie , mógłby jeszcze jechać , moje nogi nie odczuły tych 2 klocków w pionie , jadę do Daniela , patrzę na niego cały poździerany , łańcuch dynda , klamka pokrzywiona , nie wygląda dobrz , mimo upadku na początku idefektu przed metą był 20 open prze koks ;) Ja już na swoim miejscu  55 open ,17 m2, sukcesywnie do góry ;) 


Kategoria WyŚcigi MTB, MTB



Komentarze
saren86
| 15:41 poniedziałek, 7 lipca 2014 | linkuj Gratki za walkę i postępy w formie! Fajna impreza :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!