Info

avatar Z uwagi na brak czasu blog przyjmuje formę dzienniczka treningowego który prowadzi barblasz z miasteczka Szczecin - Warzymice, Świeradów . Mam przejechane 34190.46 kilometrów w tym 8421.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barblasz.bikestats.pl






  • DST 35.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 10.77km/h
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

Muflon MTB Srebrna Góra czyli ...

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 03.08.2014 | Komentarze 6

PECH do KWADRATU !!!ale od początku . Sygnały abym nie jechał los wysyłał od kąt ściągnąłem rower z dachu . Rutynowe czynności , sprawdzałem ciśnienie w oponach i tak nie fortunnie odkręciłem wentyl że zeszło mi całkiem powietrze i opona spadła z rantów , przy systemie bezdętkowym bez kompresora/naboju ciężko jest tak ją dmuchnąć aby z powrotem wróciła na ranty . No  nic próbowałem ja i kumpele ale nie dało rady , szukałem kompresora u strażaków ale nie mieli ściągnąłem koło i już miałem zakładać dętkę pod oponkę ale nadjechali chłopaki z JBG-2 swoim busem , i oni mieli kompresor , mówią dawaj dmuchniemy  no i tym sposobem uniknąłem zbędnego pierdolenia z mlekiem pól godziny przed startem , zamontowałem koło i poleciałem na rozgrzewkę , tak po mocniejszym szarpnięciu puścił mi qrewski zacisk, nota bene  z wymianą którego noszę się już pół sezonu , nic, dokręciłem sprawdziłem, mocno trzymało ,  pojechałem ustawiłem się gdzieś w połowie stawki . Śmiechy w tzw sektorach bo dużo znajomych i poszliśmy , Mocno ale pod kontrolą jazda  170-176  noga dobrze kręci nie zatyka, wyprzedzam , no to podkręcam aby wskoczyć w 180+ , jadę fajnie nie zatyka , będzie git , co prawda pogoda daje się we znaki ,  startowaliśmy w 20 stopniach i takim wilgotnym klimacie a tu 200 metrów wyżej 10 stopni więcej i lampa ;) , mokro , dużo błota moje cobry w połączeniu z  moją wagą sobie nie radziły, na podjazdach uślizgi i boksowanie , na zjazdach zero kontroli(( właśnie zamówiłem sobie coś specjalnie na takie warunki;)) , nic na jednym zjeździe poszedłem za mocno ale się wyratowałem , trochę spokorniałem i stwierdziłem że trzeba się szanować przecież ja tu przyjechałem for fun , jadę dalej podjazd , butowanie , przechodzi mnie Szymon z Teamu i zjazd to to lecimy , dosłownie w pewnym momencie na korzeniu mnie podbiło patrzę a tu tylnie koło mnie wyprzedza, tak moje tylne koło :) włącza się tryb slow motion :) qrwa rama mi pękła czy co myślę sobie i walczę żeby się jakoś zatrzymać wykaraskać z zaistniałej sytuacji ,   zajście trwa dobre 20 metrów, błoto + prędkość robią swoje , jakoś tak się poskładałem że w końcu wypuściłem rower spod siebie i się zatrzymałem , rower sobie , koło sobie , masakra , ja cały , patrzę na sprzęt wizja pękniętej ramy mi się nie uśmiechała , ale nic to tylko ten pierdolony samozamykacz puścił i mało się prze niego nie zabiłem , gruba akcja jak by ktoś to nagrał to milion odsłon na youtube pewne , nic zebrałem się przykręciłem kółko wszsytko jakoś chodzi to to lecimy , zaraz gdzie jest garniak ??? no i zaczeła się misja ratunkowa garmina , wyprzedzali mnie wszyscy, wiele osób pytało się czy jestem cały specjalnie nie wiedziałem o co im chodzi jak szukam i stoję to chyba cały , dopiero jak podjechała Ola od nas powiedziała że mam rozcięty łuk brwiowy i krwawię skumało że nie wyglądałem zbyt optymistycznie byłem tak naładowany adrenaliną że nie czułem że cieknie mi krew , ale faktycznie na ramie i korbie były czerwone kropy -najlepszego górala :) - chciał mnie odholować do punktu medycznego ale kazałem jej jechać , dla mnie najważniejsza był misja garniak , a fizycznie czułem się dobrze , i tak szukałem odpowiadając ciągle że ok i bliżej końca stawki tym więcej osób się zatrzymywało na pogawedkę , postanowiłem że będę szukał garniaka do momentu aż nie nadjedzie ostatni zawodnik za  zanim  qład KONIEC wyścigu i wtedy ruszę aby mimo wszystko zrobić jakiś tam trening , po około 40 minutach szukania poddałem, się zacząłem się nawet zastanawiać czy zgubiłem go teraz czy wypadł mi przy wcześniejszej akcji , no nic zobaczyłem qłada , jeszcze raz zaklnąłem i pożegnałem się z moim "zegarkiem" który służył mi dobre 5 lal - nich mu ziemia lekką będzie :) -w  planach i tak była zmiana , którą standardowo odwlekałem ale teraz nie ma zmiłuj- 800 PRZYBYWAJ !!!
Ruszyłem ostatni , wiedziałem że to będzie ciekawe doświadczenie i było , pierwsze co zacząłem się zastanawiać jak to jest  stracić 30-40 min na pierwszych 7-8 km ,  tu  miałem dzwona i tyle upłyneło zanim nadjechał ostatni zawodnik, wiem bo pytałem strażaka który stał niżej o czas , wyliczyłem że to około 5 min do mnie na kilometrze nie mówiąc o czołówce , szacun dla ludzi że im się chce tak walczyć ze sobą , jechałem swoje bez napinki, mijałem jak chciałem +100 do motywacji , jak wcześniej było błotniście to teraz to już był na prawdę błotnisty meksyk , trasa była tak rozjebana że szok , no nic takie życie , wpadam na bufet a tam obsługa dawaj przemyjemy ci to, przemyli mi łuk wodą, napoili , powciskali batony do kieszonek  , sprawdzili zawartość bukłaka , normalnie pit stop jak w F1, bufet życia , widać że robili to ludzie z  pasją a nie dla kasy , pojechałem dalej ciągle kogoś dochodziłem , ludzie  prowadzili na podjazdach na zjazdach , rozmawiali prze telefony - to chyba był hit (no siema , no ja jestem na wyścigu , a co u was???:)) , tankowali bidony w strumykach  -piknik w najlepsze , to pokazuje jakie jest zróżnicowane towarzystwo na takich imprezach , pierwsza setka się ściga , druga jedzie , a trzecia się bawi :) , jadę dalej widzę że kolega Votuma , prowadzi rower , urwał hak namawiam go że mam skuwacz i spinki , że można zrobić ostre koło ,staje i działamy trochę nam to zajmuje, niestety nasz paten się nie sprawdza , trzeba by było jeszcze mocniej skrócić łańcuch ale kolega rezygnuje i mówi aby jechał to to jadę sobie wycieczkowo w kierunku mety .która zlokalizowana jest w  twierdzy  
Tam jeszcze widowiskowy przejazd prze bramy i ostania ścianka do mety :) Szkoda ścigu bo noga podawała , trasa szyta pode mnie interwało ,  podjazdy nie jakiś mega stromę , myślę że spokojnie by ją porobił w 2:10- 2:15 . szkoda garniaka, nic trzeba pocieszyć się na bufecie a tam full opcja , woda s, soki , wszystko butelkowane , piwo w puszce lane do wyboru do koloru no i oczywiście no limit  , makarony ryże , o nagrodach o dla zwycięzców nie wspomnę , grube nagrody zarówno dla zawodowców jak i amatorów . Organizacyjnie był to najlepszy ścig w jakim  startowałem , porządek od samego początku do końca , wszystko punktualnie , na ścigu, przed nim , po nim wszystko co powinno być panowie Grabek czy Golonka powinni przyjeżdżać sie uczyć organizacji a może dobierać ludzi którzy robią to też z pasji a nie for money ....
Na pewno wrócę tam za rok - po garmina ;) 
Na mecie mnie poskładali , zamontowali plastry z klipsami i kazali jechać do szpitala na szycie , pojechałem , opatrzyli jeszcze raz i stwierdzili jak poszyją to sznyta będzie jeszcze większa że plastry z klipsami zrobią robotę ...
Jeszcze raz fajny ścig polecam ...
aaaaa wyniki najważniejsze ;) 125/160  jak na więcej stania niż jechania wynik życia :)

filmik z mety
 http://youtu.be/37CyE2CEDhs?list=UUz6oYLY6enVbSCzX...
Kategoria MTB, WyŚcigi MTB



Komentarze
barblasz
| 12:31 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Marcinie to chyba przypadek , a może podchodzę na za dużym luzie do innych startów ale wiesz że nie lubię się spinać ;)
Grześ będę od jutra do niedzieli w szczecinie to mogę ci oddać to co mi zostało od 305 (jakieś tam dodatkowe paski , dwa uchwyty na kierę i oczywiście super przemyślane połączenie USB - ułańska fantazja konstruktorów :) może ci się przyda ...
adhed
| 20:59 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj super się czytało, z tyłu to niezły piknik mają ;P

Ja też miałem w tym roku problem z zaciskami :/ Miałem takie KCNC co fatalnie trzymały. Raz mi otworzył się z tyłu i tylne koło mi podbiło, a ja zrobiłem glebe na asfalcie i ostro zdarłem skórę z ręki :/ Teraz już tylko jakieś solidne zakładam.
James77
| 15:55 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Dzizaz Krajst jakie emocje...
Szkoda licznika, a chciałem go odkupić jak wymienisz na nowszy model. :-/
Tomq74
| 13:04 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Fajny ścig przeżyłeś :) Co do zamykacza to ja miałem kiedyś podobnie tylko na przednim kole ale w ostatnim momencie zauważyłem i unikałem mega dzwona. Od tamtej pory ZAWSZE zabezpieczam wajchy zamykaczy cienkim paskiem plastikowym. Zerwać nie problem a jestem pewny ze nie stracę koła...
Limit defektów wykorzystany , teraz będzie tylko i wyłącznie bez problemów.
birdas
| 12:27 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Zauważyłem, że w innych startach niż Grabkowe to ciągle masz jakieś defekty. Z nowego Garmina będziesz na pewno zadowolony :) Szybkiego powrotu do zdrowia ... .
zorro
| 12:19 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Po swoim DNF na szosie i ściganiu ludzi od końca czytałem to z dużym zainteresowaniem i zrozumieniem :-) Też się zastanwiałem nad tym jak ich wyprzedzałem, ale "szacun dla ludzi że im się chce tak walczyć ze sobą". No i jak masz już kropy najlepszego górala, to tylko garmina do szczęścia brakuje ;-)

Sorki za czarny humor... ale ten weekend jest jeszcze gorszy. Plus taki, że relacje po takich wydarzeniach i przeżycia są niezapomniane.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!