Info

avatar Z uwagi na brak czasu blog przyjmuje formę dzienniczka treningowego który prowadzi barblasz z miasteczka Szczecin - Warzymice, Świeradów . Mam przejechane 34443.64 kilometrów w tym 8421.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.99 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barblasz.bikestats.pl






Wpisy archiwalne w kategorii

WyŚcigi MTB

Dystans całkowity:2317.93 km (w terenie 2287.67 km; 98.69%)
Czas w ruchu:131:28
Średnia prędkość:17.63 km/h
Maksymalna prędkość:82.50 km/h
Suma podjazdów:58552 m
Maks. tętno maksymalne:204 (100 %)
Maks. tętno średnie:184 (90 %)
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:48.29 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • DST 58.08km
  • Teren 58.08km
  • Czas 03:20
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • HRmax 184 ( 90%)
  • HRavg 168 ( 82%)
  • Podjazdy 1626m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

BA etap II

Piątek, 4 lipca 2014 · dodano: 07.07.2014 | Komentarze 0

Po pierwszym nieudanym dniu wstałem pełen obaw , szczerze to teraz moge się przyznać że po I etapie swoje szanse na ukończenie tej etapówki oceniałem na 50% . Na szczęście po powrocie do domu spotkało mnie to
 
i zrobiło robotę . 
Ja od samego początku wiedziałem że etapówka to jest matematyka , kto lepiej dodaje ten jest wyżej :) Na drugim etapie plan był prosty, trochę podkręcić na pierwszej podjazdowej części , dalej jechać swoje,oszczędzać nogi na sobotę i pełny ogień na zjeździe z wysokiego . Zacząłem spokojnie wielu zresztą też ;) ale z dość szybko zacząłem kasować i przesuwać się do przodu , na pierwszym bufecie doszedłem Pawła od mnie z temu , olałem bufet i podkręciłem , aaaa ten etap to w całości moje treningowe ścieżki więc byłem u siebie , wiedziałem że zaraz będzie długi zjazd do świeradowa , tam kasowałem dalej , krótka ścianka pod czeszkę , w między czasie żel /baton( na etapówce stosowałem metodę co 40-45 min żel na przemian z batonem , batony mi nie podchodzą więc po II etapie olałem i jadłem tylko żele )   i ogień do II bufetu , tam pauza woda aby przpic izo i zele , pomarańczka, trzy zdrowaski i dzida pod główne danie dnia czyli łacznik od czerniawy 3,5 km 433 metry do góry , na górze mały kryzy , dalsza część etapu to szutrowa autostrada , zawsze  na maratonach lecę tam jak głupi ale tym razem po mocniejszym zaciągu odpuściłem przechodzi mnie dwóch gości - jutro tez jest dzień , przezywam mały kryzys ale izo i  żel ronbia robotę , na wysokości chatki górzystów odżywam , kasuje tych co mnie objechali i na ostanim bufecie dochodzę jeszcze jednego , tam szał mają zimną wodę (była taka obsługa bufetu która na każdym z etapów nie zalżnie którym bufetem byli ,zawsze mieli zimna wodę a przy temperaturach w jakich jechaliśmy to było mega wazne,  mozna -MOZNA szacun dla nich:)) dostaje takiego kopa że szok , na zjeździe ostro ale pod kontrolą wiem że jeszcze wysoki kamień przede mną , zaczynam podjazd mijam 3-4 którzy prowadzą ja jadę , na końcówce odpuszczam , ostanie 100 metrów butuje , raz na treningu tam wjechałem , tu się nie zarzynam , dochodzi mnie para na 29 ale zaraz zaczyna się zjazd do mety , tam pełny ogień , szybko kasuje , parę i następnych dwóch , na zakręcie śmierci łapy napierdalają mnie jak dzikie a to dopiero połowa zjazdu , nic zapinam poślady i lecę dalej :)  wyjeżdżam z lasu przejeżdżam przez przejazd kolejowy lecę w prawo  i myślę qrwa gdzie są strzałki ??? nie ma , popierdoliłem , masakra zawijam dygam jakieś 300 metrów do góry  i wracam na trase są strzałki - uffff.  dalej już przez górzyniec do mety . Fajnie poszło zadowolony jestem , Wyniki etapu 60 open /136   20M2 /27 , w generalce skoko prawie 30 miejsc , dużo ludzi już się przegrzało na pierwszym etapie , tak jak zakładałem, a ja w końcu pojechałem swoje , zadowolony byłem jak  nie wiem co :) 
Kategoria WyŚcigi MTB, MTB


  • DST 51.78km
  • Teren 51.78km
  • Czas 03:35
  • VAVG 14.45km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • HRmax 191 ( 93%)
  • HRavg 178 ( 87%)
  • Podjazdy 1667m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Adventure etap1

Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 3

No i zaczęło się przedstawienie . Standardowe procedury przedstartowe , no może nowością było doszlifowywanie klocków hamulcowych papierem ściernym za 5 dwunasta aby kółko się lepiej kręciło :) Punktualnie o 12 start ,od razu podjazd pod michałowice, dobrze mi znany , zresztą pierwsze dwa etapy to tzw "moje" trasy . Moje założenie na ten ścig jest proste, pomału robić swoje na pierwszych dwóch etapach , nie szarpać , nie gonić, jechać swoje i tak też czynię . Cały czas mam w głowie to co mówi Daniel , każde 15 minut straty na pierwszych dwóch etapach może się przełożyć na 30 minut zysku na każdym z dwóch ostanich etapów . Jadę więc grzecznie swoje w prostym schemacie , na podjazdach ktoś mnie wyprzedza na zjazdach ja kasuje i tak 30 km gdzie formuje się 3 osobowa  grupka którą ciągniemy do końca (jeden gość zaliczył już 6dniowego chellenga  u golony , inny trophy tylko ja jestem świeży ;)). Standardowo u mnie pierwsze półtory godziny nazwijmy "trudne" później jechało , jechałem rozsądnie , ekonomicznie nie przypalalem się co nie znaczy że nie czuje w nogach ale jak dziabnałem browara to jest już ok , Nie mam jakoś weny na pisanie , w sumie ścig jak ścig , nic się specjalnie nie wydażyło , nie było jakiś kryzysów ani brawurowych akcji ,  to dopiero pierwszy etap , mam nadzieję że będę się rozpędzał. Plan to zdobyć medal finishera , po cichu liczę na pierwszą połówkę w open , ale życie zweryfikuje ....
o profilach i km podachy przez orga nie piszę szkoda słów...
Open 87/140
M2 24/26

Kategoria WyŚcigi MTB


  • DST 42.58km
  • Teren 42.58km
  • Czas 03:10
  • VAVG 13.45km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • HRmax 191 ( 93%)
  • HRavg 177 ( 86%)
  • Podjazdy 1616m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

BM Myslenice

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 6

No to trafił się w końcu ścig w którym wszystko było na nie :( Zaczeło się od samego wyjazdu spod domu . Jechaliśmy do Rabki (tam mielismy spanie ) koszmarnie długo , najpierw wypadek na Bielanach we Wrocku - jedna godzina stania , 50 km następny  następne 40 min - masakra . Dojazd na miejsce szama i spać . Rano kuple namówili mnie abym podmienił klocki bo jak będzie błoto to lipa ,  miałem dwa komplety ale okazało się że średnio pasują (okazało się że jeden tłok nie pracuje) , po 30 minutach walki olałem temat , Mówię , nie będę nic zmieniał przed ścigiem dadzą  radę . Dojazd na start a tam znowu zacząłem wydziwiać , chciałem przetestować przed BA parę rozwiązań przed startowych które miały mi pomóc - raczej przeszkodziły - dobrze że teraz . Ruszyliśmy , standardowo trzech z teamu z ostaniego rzędu 2 sektora , i było normalnie wyprzedzanko, przebijanie do przodu  - tyle że tylko  przez pierwsze 5 minut jechaliśmy razem ,  ja już wtedy poczułem że to nie będzie mój dzień , krzyknąłem do chłopaków aby jechali . No i się zaczęła się moja walka z samym sobą, po prostu spływałem , szło ciężko jak cholera , każdy metr podjazdu sprawiał bi ból a nie przyjemność jak to ostatnio bywało , miałem wrażenie że jestem cały czas wyprzedzany , po 20 minutach jazdy miałem ochotę pierdolnąć rower w krzaki i położyć się na trawie , wyprzedzali mnie jak chcieli , ja nawet nie próbowałem łapć tempa innych tylko mieliłem swoje , przetrwałem pierwszy podjazd kawałek wypłaszczenia , myślę może dojde do siebie jak to często bywało ,  niestety nie odżyłem , drugi podjazd mnie zabił 5km - 500 metrów przewyższenia, to była walka , ludzie stawali , padali dosłownie , ja się mocno zagiąłem ale to było wszystko , miałem dość , to był 20 km a ja miałem klocka w pionie i wszystkiego dość . Postanowiłem tylko przetrwać , odpuszczałem na zjazdach , nie ryzykowałem , nie wyprzedzałem jechałem za innymi w rządku jak ten baran prowadzony na rzeż(nie nawidzę tego) , na podjazdach mimo że najgorsze było za mną i zaczeły się takie jak lubię - długie ale nie aż takie sztywne - nie miałem siły ani chęci podkręcać  ,  ,  stawałem na bufetach (nigdy tego nie robie) - bananek , pomarańczka , izo, woda bajerka z Paniami - full opcja :) czułem się jak taki piknik , no nic w końcu dojechałem grupę z którą tasowałem się do samego końca , onie mi odjeżdżali na podjazdach ja ich kasowałem na zjazdach , jechałem totalnie asekuracyjnie mysląc jak to będzie na BA ??? na na 37 km zebrałem się , wiedząc, że tuż tuż zjazdy do mety i im odjechałem aby być pierwszy na zjeździe i  tu w końcu poszedł ogień , następny z "mojej" grupy złapał do mnie na 4 ostanich km w doł prawie 3 minuty - kolejny przykład że samym zjazdem nie wygrasz ale możesz wszystko przegrać .  No w końcu meta , chyba najbardziej się cieszyłem z widoku bramiki z napisem META w tym roku ;) 
Podsumowując , jakaś masakra to była , 1600 metrów w górę na 42 km - jak dla mnie rzeźnia - totalna , pierwszy raz jechałem pod takie ściany , długie i strome jak skóryw... u nas nie ma takich podjazdów , moim zdaniem Petrovka czy Katorga to pikuś  , z tą wagą to był tylko ból , nie mam szans powalczyć, ale dzięki temu złapałem kopa aby dalej walczyć i pracować nad sobą bo już zaczynało być za pysznie a tu się trafił zimny prysznic . Na pewno tam wrócę po póki co przegrałem z Myślenicami. Uważam że w zeszłym roku po prostu bym się wycofał a tu mimo gównianej jazdy wyniki wyszły na 3 a z samej jazdy  wychodziła pała jak nic .
Open 109/382
M2 36/ 72
Na mecie dowiaduje się że chłopaki ode mnie pojechali super ścig Daniel  kosmos - 13 open ma chłopak moc i możliwości na TOP10 regularnie  ,  objechał kilku zawodników z TOPu ,super się cieszyłem ,  dwóch w TOP 50 , dwóch za mną . 
Teraz rege i od czwartku BA , mimo wszytsko jestem spokojny , znam teren i wiem że tu nie będzie aż takich ścian z którymi póki co przegrywam ...Taka lekcja pokory się przyda ....
Widać ból od samego poczatku :)




Kategoria WyŚcigi MTB, MTB


  • DST 19.20km
  • Teren 19.20km
  • Czas 01:21
  • VAVG 14.22km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • HRmax 204 (100%)
  • HRavg 165 ( 80%)
  • Podjazdy 695m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Marathon Karpacz

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 5

Wczoraj Wałbrzych , dzisiaj druga część planu czyli "legendarny Karpacz " . Miałem mieszane uczucia co do tego startu ale dobra jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B . Wczoraj po powrocie z Wałbrzycha zachaczyliśmy za Danielem po pakiet startowy aby dzisiaj nie było stresu , i taka sytuacja stoimy czekam 2-3 stanowiska a dzialo jedno bo reszta ucina sobie kolezenskie pogaduchy , dobra przemilczałem robie swoje , ale  dzisiaj w momencie kiedy przyjechałem po 8 na start i usłyszałem że org nie przewidział parkingów (ponoć info na stronie) a na stadionie nie można ,  niech pan jedzie na parking lidla albo biedrony to sie lekko zagrzałem , a jak  zobaczyłem że część aut startujących zostaje wpuszczonych na parking na statdion to się wqrwiłem i pomyślałem sobie , czy to impreza dla znajomych czy for all???no nic cosik miejsca żeśmy znaleźli i ruszyła machina przed startowa , po porannych bólach pleców i smarach ben gajem czułem się git , co prawda na rozgrzewce tęto nie chciało wchodzić na wysokie obroty ale nogi ładnie podawały , No nic przyszła pora na start . Ustawiłem się w środku ostaniego sektora (mój pierwszy start u Golony - taki życie)i grzczenie czekałem na start . W końcu miałem zobaczyć jak wygląda najprawdziwsze MTB w tym kraju , ruszyliśmy , sektory ida razem bez przerw,pierwszy podjazd pod Wang, od razu wyprzedzamy , przebijamy się z Danielem ,ostro do przodu , jestem totalnie zdziwiony słabym tempem , łykamy jak leci , myślę sobie co jest kaman ??? no dobra to kocówka oni moga tak jechać , ale jak dojeżdżam do Gołebiowskiego to jestem cały czas zdziwiony bo cały czas wyprzedzam a nie cisnę jakoś  super mocno bo wiem co mnie czeka, Daniel dokręca bo czuje się jeszcze lepiej i jak się później okazuje po2,5 km łapie drugi sektor:) , no nic jedziemy dalej wang i pierwszy zjazd  , w końcu las po pierwszy lajtowy zjeździe zaczyna się singlowy podjazd po kozeniach , kamieniach itp . ja od rau się wqurwiam bo ludzie jadący ( to za duże słowo ) na maszynach Bóg wie za ile , nawet nie próbują walczyć z trasą schodzą jak barany jeden za drugim , nie wytrzymuje zaczynam pytać czemu tak bez walki , spuszczają łby , rozumiem że można czegoś nie wjechać, sam nie jestem jakimś super technikiem ale ja mam zasadę że cisnę dopóty , dopóki nie stanę,uśliznę itp . a tam marsz żałoby , porażka , zachowują się jak by ktoś im wmówił że będzie trudno a oni się z tym pogodzili bez walki - jak dla mnie przykre ,odcikami butuje z nimi ale dalej wyprzedzam bo ciągną się jak smród... no nic takie refleksje mnie naszły ;) ,zaczynają się zjazdy , trudne nie powiem ale do zjechania , zjezdam wszystko , wyprzedzam dużo osób prowadzi , tu ich  rozumiem zdecydwonie , mają rodziny, pracę tu jest ryzyko , dla mne to mega fun i nakręcanie się jak mijam leżących/prowadzących  , łapie rytm , jestem w transie , nogi leciutkie , wszystko git, już wiem że mój organizm da radę ścigać się  dzień po dniu a to chciałem sprawdzić , dojeżdżam do rozjazdu mega/mini  bach na ostanim kamieniu wyjebało oponę , myślę sobie proszę zaklej się ale mleko tryska mi po nogach jak szalone - no way :) , szybki powrót do dętki , ratuje mnie gość z obsługi który szybko dmucha mi oponę swoją pompką , mówi spoko to początek jak  będziesz tak zjeżdzał to minesz jeszcze 300 osób ja na to że to nie Bike Maraton i tu nie ma 300 osób :) jadę dalej wiem że opona jest już przecięta ale tu nie walcze o generalkę i myślę sobie albo rybki albo akwarium cisnę dalej kolejny zjazd i znowu na samymkońcu snake , nie mam już dętki , na szczęście dobijam targu dętka za żela ,zmiana tym razem przód i dalej ogień , znowu wyprzedzam (będą mega foty ) tych którzy mnie minelii ,ale prawda jest taka że ludzie butuący zjazy tracą przerażliwie ,  jadę swoje kilka sztywnych hopek , wszytsko na sile , ego rośnie mijając ludziów jak by stali - plus startu z końca ;) , mijam bufet łapie izo -dorty był przyznaje ... i dalej ogień kolejna sekcja zjazdowa 90% idzie , kogoś zwożą , ja cisne sam się zstanawiam czy za bardzo nie ryzykuje , ale jestem w trasnie i jeb wyjebało tylną opnę , dziura na dwa palce= game over , uśmiecham się tylko pod nosem , i przecinam trasę próbując się zlokalizować ,idę km po czym widzę czerwony kask , białą czerwoną ramę - Daniel i śmiech też pociął oponę , też rocket srona masakra , później już tylko śmiech , lokalizujemy sięi walimy 7km z bucisza w kierunku mety , dochodzimy do mety dzwoni Jacek aby go zgarnąć po na 40 pociął oponę - kabaret ;)
Podsumowując , trasa super ,samo poczucie git , forma idzie ku dobremu , na BA  będę gotowy , dam radę , klimat średni, wydaje misię że  część ludziów myśli jacy to są zajebiście i opowiadają czego to oni nie przejechali (znaczy się przeszli ) na mtb  u Golony , zamiast jeździć rzeczy które będą jeździć a nie chodzić ;) oraganizacujnie co do uwg z początku też specjalnie nie ma się co czepiać .. Ja muszę bardziej zadbać o opony  bo : te już były wyjechne , nie byłe specjalne do bezdetek , a tamte sa wzmacniane gdzie trzeba ,  w tymtygoniu samawiam fajny zestaw i mam nadzieje e bedzie git , co do Karpacza na pewno wrocę bo fan miałęm taki jak wczoraj ,a uważma że przez pogodę to wczoraj nam dało  bardziej popalić ;)
ślad ze stravy bo na zmianach dętek wyłaczałem garniak i właczałem z opóxnieniem ...


Kategoria WyŚcigi MTB, MTB


  • DST 51.33km
  • Teren 51.33km
  • Czas 03:13
  • VAVG 15.96km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • HRmax 193 ( 94%)
  • HRavg 176 ( 86%)
  • Podjazdy 1571m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

BM Wałbrzych

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 8

Pierwszy z serii górskich maratonów - Wałbrzych  - w końcu tu można obiektywnie stwierdzić w jakim miejscu się człowiek znajduje . Zjawiliśmy się parę minut po 9 i ruszyła cała machina przygotowawcza , po czym z Danielem zrobiliśmy rozgrzewkę robiąc praktycznie cały pierwszy podjazd,  do sektoru zjechaliśmy na styk (jakoś to ostatnio standard) i ustawiliśmy się na samym końcu , w między czasie zobaczyłem Ariela stojącego gdzieś na początku sektora ,  i start . Z racji tego że pierwszy podjazd mi bardzo pasował od razu zacząłem przesuwać się mocno do przodu , czułem się dobrze , byłem rozgrzany , jazda  sprawiała mi FUN a nie ból , leciałem sobie tak równym mocnym tempem do 4-5 km aż nagle przytrafiło mi się to samo co na xc w szczecinie puścił mi samozamykacz tylni , a po akcji w szcz ma fioła i dokładnie pilnuje aby zaciski były mocno dociśnięte , zjazd na bok , rower do góry kołami , łańcuch się zakleszczył  qrwy lecą u mnie pod nosem , walczę aby odklinowac łańcuch mam wrażenie że mijają minuty i wypredzają mnie setki osób ;) po chwili ogarniam temat i ruszam (po czasie na garniaku widze ze starcilem na tym 2,5 minuty , w sumie kosztowało mnie to tylko +-7 pozycji na mecie -życie) .Ku mojemu  zdziwieniu jestem obok Ariela którego minąłem na samym początku , myślę no to chłopaczyna nie wygląda za dobrze , coś do niego powiedziałem i pojechałem  dalej swoje , Ariel też tym razem mnie nie gonił i pojechał swoje i zaliczył dobry ścig , czego nie można powiedzieć o Marinie :) - sorry nie mogłem się powstrzymać ;)  . dalej robiłem co mam robić , przesuwałem się regularnie do przodu , noga dawała radę  ,  trasa dawała mi wiele przyjemności długi podjazdy pozwalały łapać równy rytm , a zjazdy wyszaleć się , wqrwiało tylko błoto prze które zaciągałem łańcuch ale taki jest te sport :) najlepszym momentem tego maratonu była dla mnie ściaka ze zjazdem gdzieś w połowie trasy , po takim ostrym singlowym podjeździe , jak dla mnie szał wpadłem na nia ogniem i nie miałem czasu myśleć więc przeleciałem ją pełną pizdą -  jak dla mnie dla tego odcinka warto było tam przyjechać , dalej to moja równa jazda , bez kryzysów im dalej tym bardziej zaczynałem podkręcać tempo , widać to nawet po między czasach , fajnie że znowu straczyło na końcówkę , kondycyjnie jestem dobrze przygotowany .  Rower na mecie nie wyglądał , nawet zastanaiwałem się na czym pojadę jutro Karpacz ale jak ogarnąłem temat w domu to wszystko git , super ścig , trasa dla mnie bomba ,  wypieprze te cholerne zaciski , jak montowałem rower na dach to przedni  też ledwo trzymał niby DT a takie G .  Zestaw bez dętkowy się  spisał , fajnie się trzymał i dawał dużą kontrolę na zjazdach ale  chwilę jeszcze potrwa zanim mu zaufam :)
Co do wyników to poniżej , jestem zadowolony , jutro Karpacz będzie się działo ...
Open 84/448
M2 25/92
Wygraliśmy drużynowo klasyfikację muszkieterów więc medal jest :)
działo się ;)

stary z końca, pełen luz ,a za winklem się zaczeło kasowanko :)

cdn ...

Kategoria WyŚcigi MTB, MTB


  • DST 46.56km
  • Teren 46.56km
  • Czas 02:10
  • VAVG 21.49km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • HRmax 190 ( 93%)
  • HRavg 178 ( 87%)
  • Podjazdy 926m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

BM Zdzieszowiece

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 6

Po zeszłorocznej traumie przyszło się znowu zmierzyć ze Zdzieszowicami , miejscem które nie wiem co do końca życia będzie kojarzyć mi się z błotną masakrą 2013 :) Dzisiaj  pogoda nam to wynagrodziła , słoneczko  i ciepło . Do pierdziszowic kawałek drogi więc spania za wiele nie było , po 5 nasza wesoła skodiczka wyruszyła w pełnym 5 osobowym składzie z 4 rowerami na dachu na miejsce startu .  Po przyjeździe standardowe procedury , przypinanie numerów , pogaduchy ze znajomymi, , szeroko pojęte przygotowanie plus oczywiście rozgrzewka na której przekęcił 12 km jak na mnie dużo ale coraz wieksza uwagę przykuwam do niej.  Grzalismy się tak że  na start przyjechalismy w ostanim momencie ale plan tak zakładał . Ruszył więc grzecznie z końcówki 2 sektora mając przyklejonego do siebie   Ariela .. Straszny tłum na starcie , dla mnie osobiście bylo gorzej niż we wrocku ale spoko trzeba jechać , już na początku za pierwszym rondem połozyło sie z 4-6 kolarzy ja na szczęście ominalłem tego dzwona . Lece dalej , chciałem ruszyć mozliwie jak najmocniej aby byc z przodu przed wjazdem do lasu ale nadjechał mój teamowy kumpel Szymon i rzucił : za mocno , już sapiesz , nie wychylaj się szkoda sił schowaj się niech inni jadą :) ja posłuchałem czego później żałowałem . W momencie ja pósciłem Ariel mnie objechał ale ja podchodzę spokojnie do tematu , to nie sprint , i będzie możliwość się sprawdzić na 5 dychach . jadę swoje , koniec pierwszej hopy las , amfiteatr , schody i korki , masakra te fragment trasy to pomyłka , nie nawidze takich tłumów , nie lubie lecieć w grupie na mtb na kole nie widząc co przede mną nie wybierając trasy ale ok cierpliwie to znosze wiedząc że sie to rozjedzie . Na pierwszym bufecie dochodzę Arilea i jakiś czas jedziemy razem , na zjadach odjeżdżam na podjazdach Ariel dochodzi, męczy mnie kontrolowanie gdzie jest Ariel , zastanawianie się czy to on jedzie za mną czy nie w końcu nie ścigam się tylko z nim , przestaje się oglądać , jade wg planu swoje , im dalej tym lepiej mi się jedzie, w momencie przejazdu nad autostradą dostrzegam swoich , no to myślę sobie robaczki mam was , szybko dojeżdżam Szymona i Dawida i przez  pewien czas jedziemy razem , fajnie jak byśmi mili jakąś fotę razem  - 3 Mitsubischi razem . W pewnym momencie, jakies 5-7km do mety  podkręcamy,Dawid mówi że się gotuje, Szymon rzuca że mi nie odpuści , ja mu na to - dziecko ci się urodziło to jedź :) no to zaczynamy lecieć pełnym ogniem , łykamy wszystko co się trafai , ścigantów , z mega , małolatów z mini , matki z dzieckiem tyż :)  wpadam razem na metę Szymon pół koła przede mną , ale ja startowałem z końca sektora  wygrywam o 17 setnych :) . Po chwili przyjeżdża Marcin,trochę jestem zdziwiony , za nim Ariel , moim zdaniem przeszarżwował na początku . Później już luz petrada, zaczyna się nie formalna częśc impry. Śmiechy chichy , dekorację , tombolę , no i ja oczywiście trafiam fajne okularsony :) mówię na scenie że rower dostałe , teraz okulary , w Wałbrzychu dacie kask i przestaje wrzucać kupony :)
Wyniki :
Open 88/651
M2 31/124 
żle nie jest . 
Strata do I 28 minut, niejaki Gil Mariusz ze strzelec krajeńskich z agrochestu  , dobry przełajowiec , tak,  tam gdzie jezdżą Szczepaniaki , nie zły kozak takie nie pozorny gość , gadałem z nim z 15 minut  , mega pozytywny , nigdy by nie powiedział że taki gość dołozy mi po 40 s na każdym km -szacun, gość nawet nie ma swojego roweru mtb ale to co zrobił nie jestem w stanie sobie wyobrazić jego tempa :)
Jakiś progres jest , uważam że waga jestem w stanie urwac jeszczę z 10-15 minut ale na to potrzeba czasu ...
Poważnie myslę nad przejściem na giga , chyba po Ba zmienię dystans , muszę się gdzieś przełamać i pojechać giga tym bardzuej że moim zdanie zaczynam jechac po 1,5 h a 2-3 godzina to moja najlepsza jazda ...

 .  


nagrody :)

Kategoria WyŚcigi MTB


  • DST 73.60km
  • Teren 73.60km
  • Czas 03:35
  • VAVG 20.54km/h
  • HRmax 194 ( 95%)
  • HRavg 171 ( 83%)
  • Podjazdy 1088m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gryf Maraton

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 6

Trzeci start w tym roku, jak na kwiecień to git , nie był specjalnie planowany ale będąc akurat w Szczecinie nie mogłem odpuścić , mimo że ostanie dwa tygodnie to ciężka treningowa tyra postanowiłem potraktować to jako trening bo każdy wyścigowy km to jak dwa na treningu(nie licząc "wycieczek z chłopakami") ;) .  Stanąłem na starcie, specjalnie się nie przebijałem do przodu pod taśmę bo na dystansie jest wszystko do złapania , poza tym plan miałem jasne , pierwsza pętla spokojnie a na drugiej zobaczymy na ile wystarczy . No ale jak ruszyliśmy zacząłem się przebijać do przodu , po starcie dwa podjazdy więc wszystko się bezpiecznie rozciągnęło , znalazłem się w 4 osobowej grupce i tak jechaliśmy zgodnie 15km , osobiście nie jestem fanem jazdy w grupie bo nie lubię trzymać czyjegoś tępa , dwa chłopaki dobrze dawali na krótkich sztajfach ale jechali jak dla mnie za wolno na zjazdach i mniej stromych podjazdach , poza tym widoczność masakra , przekonałem się o tym na 15 km kiedy patrząc na koło kolegi jechałem za blisko i wpierdoliłem się w błoto i zaliczyłem klasyczne OTB , na szczęście w krzaczory , szybko się pozbierałem , minęło mnie może dwóch gości ale mój pociąg odjechał , ja stwierdziłem że koniec rumakowania i jadę swoje . Pierwsza pętla bez przygód jechałem sam ale utrzymywałem kontakt wzrokowy z dwoma gościami przede mną . Zaskakujące było że org podał : dystans długo miał mieć 62 km a limit czsu wjazdu na drugą petle 1:45 , jadę sobie i jadę po godzinie standar żel , ktoś krzyknął że jestem 14 w open patrze na budzik tam już dobrze 1:30 jazdy , 33-34 km przejechane myślę sobie WTF ??? nie zmieszczę się w limit ??przejechałem metę  1:45 na budziku było 37 km , myślę sobie dobry trening będzie ;) Org trochę na dołożył od siebie ,jak by się trzymał tego co napisał w regulaminie to musiał by za mną zamkąć wjazd na dugą rundę .  Jechałem dalej swoje , wiedząc że czeka mnie prawie 4h w siodle , na szczęście 2-3h to był najlepsza część moje dzisiejszej jazdy, jechało mi się rewelacyjnie , przeszedłem na tym odcinku 4 koleżków , wypracowałem taką przewagę że od 60 km nie widziałem nikogo za sobą i niestety nikogo przed sobą, co skutkowało tym że postanowłem się nie zaginać a kontrolować sytuację , były odcinki na których widoczność oceniałem na 2-3minuty więc można było kontrolować ścig . Fajnie się jedzie jak wiesz na trasie który mniej więcej jesteś a nie zaginasz cały czas w ciemno :) .Dojechałem więc swoje  i po 3:35 dotarłem do mety .
Wyniki git 10 w open i 4 w M2 do pudła 2 min , jakbym widział gościa to bym podjął walkę ale on też  by tanio skóry nie sprzedał :)nie ma co gdybać . Ciężko jest ocenić na ile startujących ale ruszyło nas naprawdę sporo 60-80 osób , przez zamieszanie z ilością km i limitami na razie  specjalnie nie wiadomo . Jedno jest zasakujące jak bym pojechał krótki dystans był bym 5/140 w open i 2 M2 z czasme mojego pierwszego kółka a zakładając że poleciał bym szybciej.... Dziwne to bo u Grabka czy golony nie możliwe jest aby zawodnicy na dystansach wykręcali lepsze czasy odhartów ... Fajny trening wyszedł , może przewyższenia nie są kosmiczne ale jak na szczecin to git , a ja dostałem sygnał że jestem gotowy na te 4h jazdy na każdym z etapów BA !!!
po:)




Kategoria MTB, WyŚcigi MTB


  • DST 52.62km
  • Teren 52.62km
  • Czas 02:16
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • HRmax 195 ( 95%)
  • HRavg 183 ( 89%)
  • Podjazdy 579m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

BM Miękina

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 7

Na wstępie zaznaczam że kończę z tym, wracam do wódy i seriali - żartuje :) Po zeszło tygodniowym przepale w xc , czas było zmierzyć się w końcu z właściwym dla mnie  cyklem .  Jak dotarłem na miejsce i zobaczyłem te dzikie tłumy ludzi , zmieniłem koncepcje na szybką rozgrzewkę i w miarę chyrze ustawienie się w bądź co bądź odległym 3 sektorze . Była taka ilość ludziów (org podaje ponad 1800 luda) że start przesunął się o pół godziny więc tak czy siak rozgrzewka poszła by się ebać .  Po opóźnieniach udało się w końcu ruszyć i standard jak to we Wrocku na płaskaczu pełen ogień , puls od razu w kosmos i dzida, zaczęła się zabawa z wyprzedzaniem ,prze pierwsze 5-7 km była to naprawdę jazda na granicy , mimo że stałem w miarę z przodu  3 ,potem jak uformowały się już grupki  specjalnie nie było z kim jechać,  miałem taki plan że będę przeskakiwał z grupki do grupki , odpoczywał i dalej ogień , niestety jak dochodziłem to miałem wrażenie że ludzie zwalniali , jechałem ze mną jeden gość i mówił dawaj 1 min  odpoczynku i dalej ale ja mówię mu że oni i tak z nami nie pojadą i szkoda wypadać z rytmu więc ogień , bałem się jak patrzyłem co pokazywał pulsak ale leciałem swoje , wszystko szło dobrze do momentu gdzie Grabek zafundował nam na sekcję interwałowych singli , nagle z prędkości 25-30 wpadasz w takie "grabkowe XC"  ;) prędkość 12-15 , mnie ta zmiana rytmu osobiście zabiła , na tym odcinku pojechałem po prostu słabo , ale po sekcji na starej cegielni wciągnąłem drugiego żela i wróciłem do mojego autostradowego tępa , odżyłem , przetrzymałem kryzys , jechałem swoje , ostanie 5 km już w na pełnym gazie ,fajnie to zaplanwałem bo starczyło mi jeszcze na finisz , przecież  liczy się każda sekunda ;)  wydaje mi się że taktycznie pojechałem dobrze ,  może początek za mocno ale taki jest wrocław . Na szczęście starczyło ale na styk :) w górach na  pewno tak nie będę jeździł . Z jazdy jestem zadowolony , z miejsca duż mniej :)
M2  29/171
Open 103 /869
swoją drogą ciekawe doświadczenie cały czas wyprzedzasz i przyjeżdźasz  poza setą , a łyknęły mnie może z 4-max 5 osób po trasie :)
W drużynie  byłem 2 na mega - fajnie .
Wygraliśmy drużynową klasyfikację muszkieterów (wszyscy zawodnicy z mega z danego temu ) szkoda że musiałem uciekać do szczecina bo było by pudło ;)
zwycięzca miał 1: 53- przepaść 
Ola Dawidowicz  2: 01 masakra ;)
w sumie zadowlony jestem :)

Kategoria WyŚcigi MTB, MTB


  • DST 14.45km
  • Teren 14.45km
  • Czas 01:02
  • VAVG 13.98km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • HRmax 197 ( 96%)
  • HRavg 184 ( 90%)
  • Podjazdy 684m
  • Sprzęt MTB hardtail
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzy wieże XC

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 9

No to karawana ruszyła ;) pierwszy start w tym roku , padło na XC , było to może moje 3 XC w życiu . W tzw miasteczku stawiłem się parę minut po 9 , standardowe procedur , numery pakiety i takie tam , i ruszyłem razem z Robertem objechać traskę bo mimo piątkowych testów wiem z doświadczenia że zawsze org coś zmienia i tym razem też tak było , potem jeszcze parę mocniejszych pociągnięć i przygotowania do startu . Punktualnie o 11 start ustawiłem się grzecznie w drugim rzędzie nie wpychając się przed miejscowa koksiarnie i ogień , fajnie zacząłem od razu zyskałem kilka pozycji, "budzik" od razu wskoczył na 184 więc stwierdziłem że jest dobrze więc jadę swoje , a tu jak na XC strome sztajfy i kosmiczne zjazdy , na których powiem nie skromnie radziłem sobie całkiem nie źle ,  na samym początku wypadł mi bidon ale byłem na to przygotowany żona stała na mecie z napojami i miała mi je podawać w razie w po rundzie -fakt faktem tu można sobie pozwolić na stratę bidonu bo lecisz po rundach ale na maratonie dla mnie strata napojów=game over więc na 100% dalej będę latał z  camelem .  Wracając do ścigu lecę więc sobie tę pierwszą rundę na zajebistym 7 miejscu w open dojeżdżam do żony łapie bidon , a tu łańcuch mi się blokuje , na zjazdach odpiął mi się samozamykacz tylniego koła i łańcuch spadłmi z tyłu za małą tarczę i się zakleszczył :) życie ale qrw poleciało , na ogarnięcie tematu straciłem 2-3 minut i ruszyłem ze stratą wielu pozycji , najgorsze jest to że przezutka przestała pracować precyzyjnie( na mecie okazało się że koło nie było dalej do końca dokręcone ) i łańcuch przeskakiwał jak chciał  ale jechałem swoje , wiedziałem że o jakieś dobremiejsce będzie ciężko bo xc jest krótkie i dla takiego gościa jak ja jest to po prostu przepał , doszedłem kilku zawodników  i leciałem swoje , ale do czołówki już brakowało , inaczej się jedzie z czube a inaczej goniąc , fakt faktem podczas ścigu nie licząc satrtu i defektu nie byłem ani razu wyprzedzany ,  no i przy samej kresce 4 rundy gdzie doszedł do mnie niezniszczalny Rafał Chmiel który krzyknął do mnie czy chce jechać dalej , ale ja jako świeżak w xc nie skumałem że chciał mnie puścić (on kończył ja wjeżdżałem na ostanią rundę  gdyby przejechał przed nim jechał bym dalej a ja nie zareagowałem, minął mnie o pół długości roweru   )  i dla mnie też to był koniec wyścigu :) co za gość następnemu dołożył 6 min , ja I rundę przejechałem w nieco ponad 12 masakra . W każdym razie cały może trochę przed wcześnie ale dotarłem do mety . Podsumowując XC to straszna rzeź piekielny ogień no stop , pikawa cały czas nad progiem , dobry mocny trening , jak będę miał okazję będę jeździł ,ale w porównaniu z maratonem to jest sprint , z wyniku jestem zadowolony M3 9/38 więc wstydu nie ma gdyby nie defekt  myślę że miejsca 5-7 były w zasięgu , jak nie będzie defektu to o wroclaw jestem spokojny - moc jest ;)

Kategoria WyŚcigi MTB


  • DST 42.14km
  • Teren 42.14km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.56km/h
  • VMAX 81.00km/h
  • HRmax 190 ( 93%)
  • HRavg 174 ( 85%)
  • Podjazdy 987m
  • Sprzęt MTB Full
  • Aktywność Jazda na rowerze

BM Świeradów Zdrój

Sobota, 28 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 9

Ostatni start sezonu , za mną - całe szczęście :) Szczerze to nie mam chęci ani weny za bardzo rozpisywać się na temat samego ścigu bo ciągle jestem zszokowany tym co sie stało wieczorem ale dobra jedziemy . Nudny jeden 9 km podjazd na którym byłem wyprzedzany prze tłumy narodu , a potem dzika pogoń która za wiele nie przyniosła bo ścig się skończył między ostatnim punktem kontrolnym a metą przskoczyłem 23 pozycję dopiero ostanie 30 minut jazdy sprawiała mi przyjemność i satysfakcję . Prawda jest taka że gdyby nie generalka to poleciał bym giga, mam coś takiego że zaczynam pedałować jak człowiek dopiero po 1,5h wyścigu . Muszę to jakoś ogarnąć bo powtarza się to przez cały sezon . Oprócz jednego technicznego zjazdu na sam koniec to cały wyścig to szutrowe autostrady . Z odczuć to przez 75% imprezy bolały mnie plecy , szczerze to jestem juz zmęczony i cieszę się że to koniec ścigania na 2013 . Co do wyniku to poprawiłem się czasowo o 18 minut/ponad 100 miejsc w open co do zeszłego roku czyli progres jest ale sam wynik jaj tradycyjnie nie urywa ;)
Open 117/449
Mega M2 29/76
Czyli w normie , nie udało się wskoczyć do 20 w generalce zabrakło 20 punktów mało i dużo , zająłem 22 miejsce z czego mimo wszystko jak na pierwszy pełny sezon jestem zadowolony . Graty dla chłopaków ode mnie (Daniela i Mirka) , to co zrobili to jakiś kosmos Daniel wczoraj 7 open a Mirek 14 , oboje w TOP 10 cyklu SZACUN!!!
A teraz sedno sprawy , na zakończenie imprezy, po dekoracjach w losowaniu nagród trafiło mi się takie karbonowe cuś

Głowna nagroda !!!dalej nie wierzę !!!szkoda że chyba rama jest przymała i trzeba będzie go pomieniać ale darowanemu koniowi ... jestem mega zadowolony


P.S. Podsumowanie będzie na koniec sezonu jak będę miał wenę i czas na analizę , póki co dalej jestem w szoku :)
Kategoria WyŚcigi MTB, MTB